Piwa świąteczne to grupa piw specjalnych, sezonowych, warzonych w różnych porach roku, jednak z założeniem, że w sprzedaży znajdą się w okresie świąteczno-noworocznym. Eksperci na całym świecie nie wskazują na jednoznaczną charakterystykę piw świątecznych, panuje bowiem wśród nich bardzo duża różnorodność smakowa. Cechą wspólną jest zdecydowanie komunikacja, która wyraźnie podkreśla sezonowość i specjalną edycję piwa. Wśród piw świątecznych można jednak wyróżnić trzy główne trendy, które pozwalają je w jakiś sposób klasyfikować. Pierwsza to wykorzystanie istniejących marek piwa. Metoda ta wykorzystuje jedną z marek piwa obecną już w portfolio browaru. Świąteczne cechy to tylko sfera szaty graficznej, opakowania i komunikacji marketingowej. Do tego celu wykorzystywane są zarówno piwa o bardzo delikatnym, pozornie nie kojarzącym się ze świętami smaku jak amerykański Bud (Christmas Bud), jak i zdecydowanie świąteczne piwa należące do gatunku Barley Wine (Christmas Ale). Drugą metodą są modyfikacje technologiczne i surowcowe. To zdecydowanie najbardziej wyważona metoda, która łączy oszczędności związane z wykorzystaniem istniejącej już marki z poparciem jej komunikacji (reason to believe) w postaci nietypowych dla niej, a kojarzących się z piwem świątecznych akcentów. Tworzenie nowej marki piwa. Najbardziej skomplikowana i długa metoda obarczona ryzykiem specyficznym dla wdrażania nowych piw. Jednocześnie metoda pozwala na największą dowolność w kreowaniu smaku piwa i tworzenie odrębnej marki dedykowanej tylko do komunikacji świątecznej, zimowej. W tym przypadku projektowanie smaku jest ograniczone kosztami i dostępnością specyficznych surowców. Trzecim trendem jest tworzenie świątecznych zestawów piw. Specjalny zestaw różnych gatunków piwa. Przykład grupy Żywiec: sześciopak z piwami należącymi do 6 różnych gatunków z portfolio grupy Heineken (m.in. hefe weissbier, monachijskie, porter bałtycki). Zestaw piw opakowany jest w opakowanie zbiorcze opatrzone świątecznymi motywami. Światowy rynek piwa bazuje głównie na wykorzystywaniu istniejących piw i wspieraniu ich tylko inną komunikacją marketingową i szatą graficzną. O ile w Stanach Zjednoczonych są to marki, których smak ze świętami ma niewiele wspólnego (np.Bud Light), o tyle europejskie piwa świąteczne to gatunki wysokoalkoholowe o bardzo bogatym bukiecie i wysokiej pełni smaku. Częścią Europy, która najbardziej wyspecjalizowała się w tego typu piwach jest z pewnością jej północna część, a więc kraje skandynawskie, które mają długą tradycję warzenia piw świątecznych. Prawdziwie świąteczne piwo powinno dobrze smakować zimą, czyli bardziej rozgrzewać, mniej orzeźwiać. Jeżeli nasze piwo, podejrzewane o świąteczny charakter, mamy już przed sobą nalane w odpowiednie naczynie i zaserwowane w najlepszej dla niego temperaturze, to nie powinniśmy mieć problemu z zakwalifikowaniem do zimowej grupy. W pierwszej fazie wąchania piwa czujemy mocne akordy alkoholu i cech słodowych. Takie zapachy jak karmelowy, toffi, palony, orzechowy czy migdałowy świadczą o bogatym składzie surowcowym piwa i obiecują równie bogaty smak. Dalsze zagłębianie się w bukiet piwa dostarcza nam nut owocowych. Mamy tu z reguły banany, gruszki i morele, ale często także winogrona, daktyle, suszone śliwki i rodzynki. Bogata chmielowa goryczka, połączona z wysoką zawartością alkoholu daje przyjemne rozgrzewające wrażenie (ang. Warming), co jak nazwa wskazuje jest kluczowym warunkiem zakwalifikowania do grupy Winter Warmers. Zawartość alkoholu nie jest tu jedynym kluczem wyboru, jednak z pewnością jego obecność na poziomie 8-10%, zwłaszcza w piwach belgijskich, mocno obiecuje świąteczny charakter. I tu możemy napotkać pewien problem natury obyczajowej. Otóż tak się składa, że wiele tego typu piw, które można już kupić w polskich sklepach ma delikatnie mówiąc, mało świąteczne nazwy. Takie piwa jak Devil, Belzebuth, Lucifer czy Satan, dodatkowo ubrane w bardzo wymowną szatę graficzną, nie każdemu muszą się podobać na świątecznym stole. Na szczęście tuż obok nich stoją, opakowane w gustowne, ciężkie kamionkowe butelki piwa klasztorne typu Trappist, które ratują sytuację idealnie podkreślając swój specjalny charakter oryginalnym klasztornym pochodzeniem. Idąc dalej tropem smaku, napotykamy gatunek Barley Wine należący do świata angielskich Ale. Bogactwo aromatu tego piwa jest już powszechnie znane, wystarczy więc wspomnieć, że piwa te chociaż warzone całorocznie doskonale wpisują się w świąteczną atmosferę. Trzecim przedstawicielem rozgrzewającej grupy jest z pewnością czarny jak smoła Bock występujący także w odmianach Dopple i Tripple. To zdecydowanie piwo dla koneserów i zasiadając do Bocka, zwłaszcza do jego potrójnej odmiany, warto o tym pamiętać. Jedną z bardziej znanych marek tego gatunku jest amerykański Samuel Adams Tripple Bock; piwo to pachnie maderą, porto, ciemnym chlebem, migdałami i suszonymi owocami jednocześnie. Po odkorkowaniu butelki zapach wydobywa się z niego w takim tempie, że nos nie może nadążyć za kolejnymi aromatami. W smaku piwo jest oleiste, długie i bardzo intensywne. Zawartość ekstraktu na poziomie 40% stawia je w szeregu najtrudniejszych piw z jakimi może przyjść nam się zmierzyć zimową porą.
Źródło: Brak danych