10 października 2016
Najlepsze polskie piwne etykiety cz. 1
Ależ tego jest! Dziś na warsztacie piwne etykiety z polskich browarów. Zobaczcie, co nasz urzekło…
10 października 2016
Ależ tego jest! Dziś na warsztacie piwne etykiety z polskich browarów. Zobaczcie, co nasz urzekło…
Mówią: nie oceniaj książki po okładce, bo liczy się wnętrze. Jasna sprawa, ale jak oprzeć się ówczesnym piwnym etykietom? Browary prześcigają się w pomysłach na oprawę wizualną piwa, bo wiedzą, że mimo wszystko, to wygląd zewnętrzny robi na nas pierwsze wrażenie.
Trudno się z tym nie zgodzić. Choć czasem zwykła butelka z gołym kapslem może skrywać w swoim brunatnym wnętrzu złoty skarb, to piękna, wymyślna etykieta bardziej przyciąga naszą uwagę. Poza tym, skoro dziś sztuka obecna jest niemal wszędzie, to dlaczego nie prezentować by jej na piwie? Znacie tekst o najlepszych piwnych etykietach? Zabrakło tam polskich, więc zaraz się przekonacie, że nie mamy się czego wstydzić. No to do dzieła!
Chodzi oczywiście o twórczość browaru Olimp, którą, nie umiejąc inaczej tego wyrazić – ubóstwiamy! To chyba najlepsze słowo dla ich tworów. Choć greccy bogowie słynęli ze swojego okrucieństwa, to Olimp serwuje nam same przyjemności. W swoich etykietach browar nawiązuje do greckiej mitologii. Nazwy piwa odnoszą się do panteonu greckich bogów, ale i do mitycznego świata, tak więc szukając piw prosto z Olimpu natkniemy się na Herę, Hermesa, mniej przyjemnego Hadesa, a nawet przerażającą Hydrę.
źródło: https://browarolimp.pl
Ich etykiety charakteryzują piękne, komiksowe kolory, dzięki czemu postacie z greckiej mitologii wydają się mniej okrutne. Czasem mogą również przypominać obrazki, które widnieją na antycznych, greckich wazach, ale w odświeżonej, żywszej formie. Do tego wielkie i wyraźne litery podkreślające majestat prezentowanych postaci. Nas szczególnie uwiódł Hermes, zobaczcie sami. Posłalibyśmy gońca po niejedną butelkę!
Jak sami o sobie piszą – nie leją wody, nie robią też lipy, jeżeli chodzi o etykiety. Przed wami Browar Kraftwerk, którego etykiety mogą być początkiem lub kontynuacją teorii spiskowych. Ich małe dzieła sztuki kochamy za aurę tajemniczości, rozmaitą gamę kolorów – często na warsztat biorą jeden kolor i balansują pomiędzy jego odcieniami, których nazwy zna tylko kobieta. Grafiki Kraftwerka kojarzą nam się ze starymi fabrykami, opuszczonymi browarami, które kryją tajemnice tego świata. Raz na jakiś czas ktoś z Kraftwerku wyrusza tam, by odnaleźć kolejne misterium bądź spisek i przedstawić go na etykiecie, która uświadomi wszystkich piwoszy. Trochę nas poniosło? Tak właśnie działają na nas ich naklejki, które zdobią iluminaci, masoneria, niezbadane tereny, owiane tajemnicą maszynerie, zagadkowe postacie, a czasem zwykła filiżanka herbaty. Jednakże w ich wykonaniu nawet ta filiżanka jest niezwykła. Poznajcie naszego faworyta, szczury lądowe!
źródło: https://www.facebook.com/BrowarKraftwerk/?fref=ts
Skoro stwierdziliśmy, że naklejki na butelce mogą być sztuką, to pora na prawdziwie malarskie podejście z browarem Inne Beczki, który ze swoich etykiet uczynił istną galerię sztuki. Na butelkach znajdziemy rośliny, robactwo i tu strzelamy – coś, co może przypominać przybliżoną, zwierzęcą powłokę, na przykład kolorowe rybie łuski. Nie brzmi to zachęcająco. Ale ich etykiety są z zupełnie innej planety. O ile poprzednie etykiety są dziełem grafików, tu widać malarskie podejście. Ekspozycja kilku piw z tego browaru mogłaby przypominać wyjątkową galerię sztuki. Zobaczcie naszego faworyta. Co widzicie? Jak dla nas to ewidentnie ogon dumnego, kolorowego pawia.
źródło: https://www.facebook.com/innebeczki/?fref=ts
Końca nie widać, jeżeli chodzi o te miniaturowe dzieła sztuki. Macie ochotę na następną część? Dajcie nam znać!