31 października 2016
Niecodzienne piwne dodatki
Amerykańskie chmiele, bycze jądra, meteoryty – zobacz krucjatę piwnych dodatków.
31 października 2016
Amerykańskie chmiele, bycze jądra, meteoryty – zobacz krucjatę piwnych dodatków.
Pomysłowość piwowarów nie zna granic. Piwo to baza, którą możemy wzbogacić całą masą dodatków. A browary prześcigają się w kolejnych pomysłach, by znaleźć nowe smaki, zaskoczyć odbiorcę i wyróżnić się na tle konkurencji. Zatem co możemy dodać do piwa?
Czy piwne dodatki faktycznie podnoszą jakość piwa? A może jest to jedynie marketingowy zabieg browarów, które za wszelką cenę chcą wyróżnić się swoim nietypowym składem? Słód, chmiel, drożdże i woda, to rzecz jasna podstawa każdego z piwa. Jednak ostatnie lata rozwoju piwnej kultury sprawiły, że piwo musi się w jakiś sposób wyróżniać. Rynek oferuje cały wachlarz różnorakich piw, więc browary nie mogą warzyć zwykłego jasnego pełnego. Nie szukamy żadnego piwnego spisku, w którym browary miałyby cele jedynie marketingowe. Wręcz przeciwnie, wierzymy, że urozmaicone składy piwa to głównie pasja i wyobraźnia ludzi, którzy tak jak my, kochają piwo. Koniec tego lania, zobaczmy, o jakie dodatki chodzi!
Przejawem zmieniającego się piwnego rynku w Polsce jest docenienie chmielu. Kiedyś Polacy kupujący piwo zastanawiali się, czy było chmielone, dziś zastanawiają się – jak było chmielone. Proces chmielenia przestał być czymś enigmatycznym i staje się coraz bardziej oczywistością. Zaczęliśmy doceniać smak chmielu, który ma olbrzymi wpływ na smak i aromat piwa. W związku z tym, browary zaczęły prześcigać w swoich chmielowych trunkach. Mieszanki różnych chmieli, odmiany ściągane z różnych krańców świata, niewiarygodnie wysokie jednostki goryczy stały się wyróżnikiem wielu piw – zwłaszcza w stylu angielskim i amerykańskim.
Sosnowy i żywiczny zapach chmielu, dobrze znany z piw czeskich czy niemieckich, przybrał w wielu piwach formę cytrusów, ananasów, mango, pieprzu gwinejskiego czy anyżu. To wspaniałe, że w końcu zaczęliśmy doceniać chmiel. Trochę nam to zajęło, ale efekt jest przedni!
Nie, nie chodzi o mityczną bydlęcą żółć, która rzekomo miałaby być dodawano do piwa. Chodzi o nietypowe dodatki pochodzenia zwierzęcego, które faktycznie znajdziemy w niektórych osobliwych piwach. Ale jaja, czyli Rocky Mountain Oyster Stout, to piwo, które warzone jest z użyciem byczych jąder. Początkowo browar Wynkoop z Denver uwarzył to piwo na prima aprilis, jak się jednak okazało, piwo zostało ciepło przyjęte przez piwoszy i stało się regularną marką. Nie wiemy, czy to kolejny jajcarski żart, ale islandzki mikrobrowar ogłosił, że zaczyna warzenie piwa z dodatkiem… wędzonych jąder wieloryba. Jeżeli jednak nie chcecie się bawić w uczestników Fear Factory, programu w którym zawodnicy nieraz musieli stawić czoło podobnym smakołykom, to spróbujcie mniejszego kalibru – irlandzkich oyster stoutów. To piwa z dodatkiem ostrygi. Cóz, zważając na to, że ostrygi to znany afrodyzjak, to z powyższych pozycji zdecydowanie wybralibyśmy irlandzki specyfik. W trosce o Beerloverów, oszczędzimy Wam sesji piwa z byczymi jądrami.
źródło: www.seriouseats.com
Piwny świat zmienił się, kiedy jeden z angielskich browarów uwarzył piwo o nazwie Elgood’s Flag Porter, które fermentowało z drożdżami odzyskanymi z wraku statku zatopionego podczas II wojny światowej. Od tego momentu drożdże stały się czymś więcej niż niezbędnym elementem procesu fermentacji.
źródło: mentalfloss.com
Dzisiaj browary prześcigają się w niestworzonych historiach o swoich drożdżach. I to dosłownie swoich. Amerykański browar Rogue uwarzył piwo Beard Beer, którego drożdże zostały wyhodowane… w brodzie piwowara Johna Maiera. Miały się tam zaszczepić dzięki ciągłemu przebywaniu w browarze. Niezbyt apetyczna sprawa – to bardzo delikatnie powiedziane, ale Maier znalazł naśladowców, a w zasadzie naśladowczyni, która również postanowiła uzyskać wyjątkowy szczep drożdży z włosów. A ponieważ Toi Sennhauser nie jest kobietą z brodą… zresztą, sami ją znajdziecie w internecie, jeżeli jeszcze się nie domyślacie. ;)
Po tym wyczynie nikogo nie dziwi piwo Kwispelbier vel Lucky Dog Beer z ekstraktem z wołowiny kierowane do naszych ulubionych czworonogów. Podobno jeszcze żaden piwny bloger nie zabrał się za recenzję tego piwa.
Przeszliśmy przez gamę niezwykłych dodatków, ale na koniec zostawiliśmy coś wyjątkowego. Totalny kosmos. Piwo Celest-Jewel-ALE z browaru Dogfish to trunek uszlachetniony dodatkiem… meteorytów z księżyca. Trwają spekulacje na temat prawdziwości składu, bo meteorytów raczej nie dostanie się w sklepie, nawet tym z ekologiczną żywnością. Stąd też wiele głosów, że to żart ze strony browaru. Chyba że piwowarzy z Dogfish chodzą co wieczór na piwo z ludźmi z NASA, wtedy może, może…
źródło: deles.ig.com.br